„Pierwszy TGI Fridays powstał w 1965 r. Jego założycielem był Alan Stillman. W jego okolicy mieszkało bardzo dużo stewardess oraz modelek ( w jednej kamienicy aż 480 stewardess!) więc szukał pomysłu jak przyciągnąć je w jedno miejsce aby on oraz samotni kawalerzy mogli je poznać. Wykupił więc stary browar i zamienił go w jazzowy, amerykański bar, który do dzisiaj trzyma się hasła „In here, It’s always Friday”. Bez względu na dzień i porę, czujesz się jak w piątkowy wieczór.”
Warszawski Fridays, który znajdziecie w budynku Atrium na Al.Jana Pawła działa od 1998 r. W 2015 roku wnętrze przeszło małą metamorfozę, pozostając dalej w swoim amerykańskim klimacie. Odświeżone zostało również menu, oczywiście oprócz nowych pozycji znajdziemy stare, niezawodne klasyki.
Muszę przyznać, że wcześniej nie bywałam w Fridays ze względu na to, że kuchnia amerykańska jest mało dietetyczna a ja cały czas próbuję schudnąć (bezskutecznie). Natomiast bardzo często słyszałam od znajomych, że serwują tu najlepsze żeberka w Warszawie. Jakiś czas temu miałam okazję przetestować większość pozycji z menu. Czy żeberka faktycznie są najlepsze w Warszawie? 🙂
Kuchnia we Fridays jest typowo amerykańska. Porcje też. Część dań, możemy śmiało zamawiać na dwie osoby. Jest też dużo wysokokalorycznych składników, jak to bywa w USA, ale od czasu do czasu warto zaszaleć.
Przekąski
Prezentacje menu zacznę od przekąsek! Polecam zamówić jedną na klika osób bo inaczej nie zmieścicie już dania głównego.
Bucket of Bones – Prawdziwa uczta dla co najmniej dwóch osób. Cała porcja wolno pieczonych i perfekcyjnie zgrillowanych żeberek wieprzowych oraz dwanaście sztuk skrzydełek Buffalo. Całość serwowana z pikantną cebulą, plasterkami papryczek jalapeño oraz sosem do wyboru: Jack Daniel’s® lub BBQ.
W moim odczuciu to porcja na przynajmniej 4 osoby. Zdradzę od razu też, że żeberka we Fridays są faktycznie fenomenalne a skrzydełka wcale nie gorszę,wiec to przystawka idealna. Do tego krążki cebuli i świetny sos Jack Daniels.
Mój numer 1 ze wszystkich zjedzonych przekąsek.
FRIDAYS™ THREE-FOR-ALL– trio smacznych przystawek: skórki ziemniaczane, panierowana Mozzarella i pikantne skrzydełka z kurczaka w sosie Buffalo, podawane z gęstą śmietaną ze szczypiorkiem, sosem marinara, selerem naciowym oraz dressingiem Bleu Cheese.
Klasyczne, amerykańskie przystawki. Z czego mi najbardziej (jak podobno wszystkim na całym świecie) smakowały skórki ziemniaczane. Ziemniaki darzę prawdziwą miłością w każdej postaci.
CHICKEN FAJITA NACHOS – chrupiące chipsy z tortilli kukurydzianej z grillowanym kurczakiem, cebulką sauté oraz zieloną papryką, zapieczone z serem Monterey Jack i podawane z plasterkami papryczki jalapeño. Serwowane z sałatą lodową, pico de gallo, guacamole oraz śmietaną.
Milion kalorii! To przystawka, po której na pewno będziecie mieć wyrzuty sumienia, bo trudno się oprzeć nachosom zapiekanym z serem 🙂
STADIUM TWISTERS– ziemniaczane spiralki polane wyśmienitym sosem serowym z dodatkiem mielonej wołowiny, posypane chrupiącym bekonem, papryczkami jalapeño, pico de gallo i pietruszką. Całość udekorowana domowym ketchupem z mieszanką przypraw oraz kwaśną śmietaną.
I na koniec istne szaleństwo, w prawdziwym amerykańskim stylu. Znowu ziemniaczki do, których mam słabość, sos serowy i…. bekon!
Dania główne
We Fridays znajdziemy dobre steki czy burgery, ale ja skupię się na tym co wyjątkowo skradło moje serce.
O tych żeberkach słyszałam wiele razy, ale dopiero gdy spróbowałam, uwierzyłam, że mogą być najlepsze w Warszawie. Prawdziwym odkryciem były dla mnie żeberka wołowe. Wolno pieczone, następnie zgrillowane i zapieczone z sosem. Cudowne. Miękkie i soczyste. Są dosyć drogie (73 zł, połowa porcji) ale jak będziecie chcieli kiedyś zaszaleć, polecam.
Żeberka wieprzowe (na zdjęciu) są też przepyszne a porcja ich jest tak duża, że spokojnie możemy zamówić jedną na dwie osoby. Mięsko odchodzi od kości, jest miękkie i soczyste- takie jak powinno być dobre żebro. Z doświadczenia wiem, że w Warszawie ciężko trafić na dobre żeberka. Parę razy trafiłam tak, że potem przez długi czas bałam się zamawiać je w restauracjach. Dlatego jeśli jesteście fanami tego dania, polecam serdecznie!
Desery
Desery we Fridays są naprawdę pyszne i naprawdę słodkie. Bardzo amerykańskie, prawdziwy foodporn! 🙂
S’MOREO EXTREME SHAKE– to shake gigant, którego możecie spokojnie zamówić jednego na cztery czy więcej osób. Jest olbrzymi i ma jakieś tysiąc kalorii. Co ciekawe, w smaku jest bardzo dobry ponieważ nie jest przesłodzony, czuć smak a nie sam cukier, jak to czasami bywa. Muszę przyznać, że jest naprawdę pyszny.
Reszta deserów również skradła moje serce. Zjadłam najbardziej obłędne brownie w swoim życiu. Bardzo, bardzo czekoladowe. Mokre w środku. Serwowane na ciepło z lodami. Obłęd. Do tego mocha mud pie czyli mrożony mus czekoladowo migdałowy z lodami kawowymi w kruszonym cieście, polany ciepłą polewą czekoladową. Poezja. Obydwa desery widnieją w menu jako desery do podziału i polecam je zamawiać na kilka osób.
Drinki
Drinki we Fridays zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie, bo akurat w tym miejscu nie spodziewałam się dobrych, alkoholowych koktajli. Nie kojarzyło mi się te miejsce z fajnymi drinkami. A muszę przyznać, że tutejsi barmani znają się na rzeczy i w menu znalazłam wiele interesujących i smacznych pozycji.
Podsumowując moją degustację, jestem naprawdę miło zaskoczona kuchnią tej amerykańskiej sieciówki. Może nie jestem fanką tego typu przekąsek, ale chętnie wrócę na wyśmienite żeberka, ciastko (jak nie będę akurat na diecie) i dobrego drinka. Polecam szczególnie tym, którzy lubią amerykańską kuchnię, wielbicielom żeberek i tym, którzy chcą zatopić smutki w jakimś pysznym deserze.
Więcej informacji: http://tgifridays.pl/