Chociaż ArtSushi świętuje właśnie swoje pierwsze urodziny w nowej odsłonie, na mapie warszawskiej gastronomi jest znacznie dłużej bo już 14 lat! Rok temu przeszło sporą metamorfozę i znajdziemy tu teraz super fajny, nowoczesny design. Odświeżona została też forma podania (piękna) dań a niebawem pojawią się też zmiany w karcie. Lokal po właścicielach przejęli pracownicy związani z miejscem od lat i dają restauracji całkiem nową energię. Mimo, że restauracja znajduje się w samym centrum dowiedziałam się o niej dopiero niedawno, a szkoda!
Jak sama nazwa wskazuje, w menu znajdziecie sporo sushi i na nim skupiam się podczas mojej pierwszej wizyty. Zaczynam od talerza z mixem przystawek, w którym znajduję znakomite kimchi robione na miejscu, marynowaną rzepę, grzybki i sałatkę z glonów. To bardzo smaczny mix, który pobudza nasze kubeczki smakowe przed dalszym jedzeniem.
Z przystawek zamawiamy też tatar z tuńczyka, znakomicie doprawiony, lekko ostry i wyrazisty! Pyszny!
Następnie na naszym stole pojawiają się 3 rolki sushi.
Spicy Tuna Roll czyli uramaki z tuńczykiem, avocado, ogórkiem, sosem chilli, porem i imbirem.
Midnight Sun Roll czyli uramaki z łososiem, avocado, ogórkiem, serkiem Philadelphia w środku, zawinięte w opiekanego łososia, polane sosem z chilli i imbirem.
Ibodai Teriyaki Roll czyli uramaki z krewetką w tempurze, kampyo, ogórkiem, zawinięte w opiekaną rybę maślaną, podane z sosem teriyaki.
Jak widzicie tu nie ma nudnych rolek. Są bogate w składniki, jest w nich naprawdę dużo ryby przez co ja najadam się jedną rolką a zazwyczaj potrzebuje dwie, żeby się najeść. Czuć, że składniki są najlepszej jakość, mają tez bardzo dobre ryby. Smaki świetnie się ze sobą łączą. Do tego ryż jest naprawdę perfekcyjnie zrobiony, mimo dużej ilości składników nie ma możliwości by rolka się rozpadła w drodze z talerza do buzi 🙂
Podczas kolejnej wizyty mamy okazję spróbować nigiri z węgorzem. Nie jest to węgorz jak każdy inny tylko prosto z polskich Mazur. Jest on praktycznie nie do dostania gdzie indziej. Jego wyjątkowy smak i jakość czuć w każdym kęsie i jest to zdecydowanie najlepsze nigiri jakie w ogóle jadłam.
Przepięknie prezentuje się również rolka Magic Roll z tatarem z łososia w środku owinięta w różne ryby dostępne w restauracji. Jest tu bardzo różnorodnie, ciekawie i smacznie.
Okazuje się, że oprócz dobrego sushi zjemy tu też dania ciepłe. Znakomicie wypadają obydwie zupy, które jemy czyli zupa z kaczki oraz koreański ramen. Każda jest całkiem inna, ale moje serce kradnie ramen w wersji koreańskiej (na zdjęciu mała porcja). Obydwa buliony są bardzo wyraziste, pełne smaków, aromatów i dodatków. Zupa z kaczką jest dosyć słodka, ramen dosyć ostry czyli tak jak lubię. Pycha!
Z dań głównych próbujemy koreańskiego kurczaka i wołowinę bulgogi. I powiem Wam, że jest to prawdziwy sztos. Ogólnie w restauracjach sushi nigdy nie spodziewam się jakiś wybitnych dań ciepłych a te tutaj smakują jak w najlepszej restauracji koreańskiej! Serio, są idealne. Aromaty, smaki, dobre składniki tworzą super całość.
No i teraz musicie sami zdecydować na co wybrać się do Art Sushi. Na sushi czy na kuchnie koreańską? Wybór jest trudny a porcje na tyle duże, że nie da się tego połączyć 🙂 Polecam Wam przynajmniej dwie wizyty. Warto! Miejsce super sprawdzi się też na wyjście w większej ekipie, kiedy każdy ma ochotę na coś innego do jedzenia. Na randkę, na spotkanie z przyjaciółmi czy biznesowy lunch. Świetna lokalizacja, piękne wnętrza i bardzo fajna, atmosfera. Czuć, że załoga dobrze się zna, dobrze się dogaduje bo przedkłada się to zarówno na klimat miejsca i czuć to na talerzach.
Więcej informacji: facebook